KONKURS LITERACKI
Międzynarodowy Konkurs Literackiej Twórczości Dzieci i Młodzieży im. Wandy Chotomskiej
Rok 2015 XXXI Międzynarodowy Konkurs Literackiej Twórczości Dzieci i Młodzieży im. Wandy Chotomskiej
W tym roku szkolnym zachęciłam ponownie uczniów naszej szkoly do uczestnictwa w XXXI Międzynarodowym Konkursie Literackiej Twórczości Dzieci i Młodzieży im. Wandy Chotomskiej w Słupsku.
Dowolna tematyka i forma prac pozwalała uczniom na swobodę w tworzeniu swoich literackich pomysłów i rozwijanie zdolności humanistycznych oraz ukazanie różnych możliwości w zakresie znajomości języka polskiego.
Do sprawdzenia otrzymałam cztery wiersze i trzy prace napisane prozą. Wszystkie te utwory wysłałam na konkurs.
Twórczość naszych dzieci bardzo mnie zaciekawiła, nie tylko pod względem treści, ale również i formy. Podziwiam w niej dziecięcą szczerość, prostotę, fantazję, zmysł spostrzegawczości i pomysłowość, a przede wszystkim dobrą znajomość języka polskiego. Napisane zaś przez uczniów utwory poetyckie świadczą o ich niezmiernej wrażliwości i szerokim spojrzeniu na otaczający świat. Szczególnie jeden z nich wywarł na mnie duże wrażenie.
Myślę, że warto zachęcać naszych wychowanków do uczestniczenia w konkursach, bo przez to mamy okazję bardziej ich poznać i pomóc w rozwijaniu zainteresowań. Uważam, że możemy być dumni z naszej młodzieży szkolnej.
Serdecznie dziękuję rodzicom za zaangażowanie i miłe słowa.
Poniżej zamieszczam prace uczniów i życzę miłej lektury.
Elżbieta Hiszpański
Veronika Piróg kl. IV
“Dlaczego”
Duży ogień,
zburzone domy,
nie ma budynków,
nie ma koni,
nie ma ludzi,
nie ma nic
w całej Europie,
na ziemi,
tylko pistolety i armaty. Nie ma kwiatów, ziemia jest zdeptana.
W Polsce jest tak samo,
w Warszawie już nic nie ma.
Już jest cicho.
Już nie ma strzelania. Czy ta wojna
była potrzebna?
Jan Kozłowski - wyróżnienie w roku 2017
“Wspaniały Robot”
W 1648 roku był sobie robot, który miał na imię Optimus. Optimus miał wielką moc, miał też miecz, którego nazwał Błyskawic. Miecz ten miał potężną moc – mógł rozkazywać piorunom. Optimus miał przyjaciela ptaka, który mógł się dołączyć do Optimusa. Razem mogli latać i teleportować się, gdzie chcą. Pewnego dnia Optimus wyruszył w podróż. Wędrował po świecie dwa lata. Wreszcie zobaczył smugę światła i pomyślał – co to może być? Następnie włączył sensory i czekał, żeby one coś odkryły. Po chwili coś zobaczył!!!! Wstał i nadsłuchiwał podejrzliwie. Pomyślał, że jak to „coś” złapie, to wtedy z tą rzeczą porozmawia. Mijały godziny i wówczas zobaczył to „coś” jeszcze raz! Rzucił się na tajemniczą rzecz i złapał ją. Spostrzegł, że to był jego stary kuzyn, który miał na imię Korto. Po przywitaniu się poszli naładować energię. Następnego dnia dostali wiadomość, że wróg zagraża krajowi, więc postanowili go pokonać. Gdy doszli do ziemi, gdzie przebywał wróg, to zaczęła się straszliwa wojna. Dzięki mieczowi Błyskawic pioruny pokonały armię wroga. Ale wróg jeszcze całkiem nie był pokonany. Optimus i Korto wiedzieli, że wróg był potężny. Optimus postanowił zawołać swojego przyjaciela ptaka. Ptak rozłożył skrzydła i dołączył do Optimusa. Wtedy Optimus założył maskę przeciw-hipnotyczną a na ramiona dwa działka, które miotały ogniem. Gdy wróg wyszedł, to Optimus zaczął strzelać z działek. Jedno z nich trafiło wroga w nogę, wskutek czego ją stracił. Optimus z Korto wygrali walkę i zostali uznani na całym świecie za wielkich Bohaterów.
Natalia Czarnecka kl.VI
“Internetowe spotkanie”
Do: @Lawenda.yahoo.com Od: @Natalka.yahoo.com
Poniedziałek, 15 czerwca, godz. 19.00
Droga Lawendo,
pewnie myślisz sobie, że jakaś wariatka Cię śledzi, ale tak wcale nie jest. Ja tylko sobie pomyślałam, że może jesteś moją siostrą. Widziałam Twoje zdjęcia w Internecie. Na początku zdawało mi się, że ktoś robi mi zdjęcia i wrzuca je do sieci. Dziwne było tylko to, że nigdy nie miałam takich ubrań. Zauważyłam jak bardzo jesteśmy do siebie podobne. Dlatego chciałabym Cię spotkać i porozmawiać z Tobą. Może to wkrótce się uda.
Znajoma Natalia
Wtorek, 16 czerwca, godz. 6.00 rano
Nagle usłyszałam, że coś piszczy w komputerze. Nie miałam ochoty wstawać, ale nie mogłam się powstrzymać. Przyszła wiadomość od Lawendy! Napisała, że bardzo się cieszy i chętnie spotka się ze mną. I to jeszcze dzisiaj!!! Myśli kłębiły się w mojej głowie: w co powinnam się ubrać, jak uczesać? Nie miałam żadnego pojęcia. Byłam bardzo zdenerwowana, a zarazem szczęśliwa. Być może spotkam zagubioną siostrę! Teraz nie miałam już czasu na myślenie, bo spieszyłam się na autobus, do szkoły. W klasie myślałam już tylko o Niej.
Kiedy wróciłam ze szkoły, przed drzwiami mojego domu stała dziewczyna. Nieznajoma odwróciła się i zobaczyłam Lawendę. Patrzyłam na nią z radością. Nie mogłam uwierzyć, że to ona. Zaprosiłam ją do środka. Moi rodzice ucieszyli się na widok gościa.
Mama zapytała: „Jak doszło do tego spotkania?”
Odpowiedziałam: „Nie wracajmy teraz do tego, bo to długa historia”.
A prawdziwa historia jest taka, że Lawenda i ja pozostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami i siostrami – na zawsze.
Emilia Sochur kl. III
“Poranek”
Kiedy rano słoneczko świeci,
uśmiecha się mama i tata,
a za oknem motylek lata.
Bierzemy plecak na plecy,
bo czas ruszać do szkoły,
tam czas nam miło przeleci
i dzionek będzie wesoły.
W szkole pani uśmiechnięta czeka
i wita wszystkie wesołe dzieci z daleka.
Kiedy dzwonek upragniony zadzwoni
Hura! Przerwa! – krzykniemy
i biegać, śmiać się będziemy.
Wtedy wiosna przywita nas wkoło,
wszystkim ludziom świat ukwieci,
będzie jeszcze bardziej wesoło,
pani zawoła – już lekcja dzieci!
Dominik Borowiec kl. III
“Mój Miluś”
Tak jak każdy chłopak, chciałem posiadać miłe zwierzątko, którym mógłbym się opiekować, z którym mógłbym się bawić. Miałem wiele propozycji dla moich rodziców. Oni mi zawsze mówili, że jestem za mały. Ja marzyłem i pragnąłem.
I wreszcie w Wigilię Bożego Narodzenia dostałem królika od mojego wujka. Był malutki, siedział w pudełku. Miał wielkie czerwone oczy, które z obawą patrzyły na mnie. Był przerażony, tak jak i ja, zaskoczony, ale szczęśliwy. On był naprawdę mój!
Byłem pewien, że od razu zostaliśmy przyjaciółmi, ale się myliłem. Mój malutki Miluś – bo tak go nazwałem, okazał się niegrzeczny. Kiedy ja i moja siostra chcieliśmy się z nim bawić, zaczynał gryźć i uciekał. Mama powiedziała, że on potrzebuje trochę czasu, aby się z nami oswoić. Przez następne tygodnie karmiłem go i opiekowałem się nim. Przyzwyczailiśmy się do siebie.
Obecnie wiem, że mój Miluś lubi zabawy ze mną. Pozwala się głaskać, je z mojej rączki i lubi biegać po trawie, kiedy wychodzę z nim na spacer.
Jestem szczęśliwy, że mam takiego małego przyjaciela i mogę się nim zajmować, bawić się, kiedy mam wolny czas.
Amelia Babiszkiewicz kl. III
“Zachód słońca”
Słońce ostatnich blasków dochodzi. Znika za wodą.
Woda czerwona, pomarańczowa, złota…
Zmienia kolory jak ostatnie krople deszczu przy ujrzeniu promieni słonecznych.
Woda błyszczy i śmieje się.
Nasze buzie otwierają się, bo zaczynają ziewać.
Oczy zamykają się po całodziennej zabawie.
Ręce zmęczone, bo cały dzień nosiły piasek do budowy. A nogi uginają się, bo dźwigały nas przez wiele godzin.
Pod cieplutką pierzynką przy ognisku kładziemy się. Chrupanie palącego drewna nas ulula,
a słoneczko żegna nas, chowając się za morzem.
Wtedy właśnie księżyc zapanuje nad ziemią i będzie chłodno, szaro. Dobranoc!
Natalia Celt
“Zima w Kalifornii”
Gdy jest zima w Kalifornii,
termometr sięga 30 stopni,
wieje lekki i miły wiaterek,
a mama każe założyć sweterek,
nie obawiaj się mamo, tu jest zawsze ciepełko,
nie za dużo jest deszczu, wciąż świeci słoneczko,
lecz mi nie jest smutno, że nie mamy zimy,
gdyż kolor nieba jest zawsze błękitny.
Mamy tutaj różne opcje, iść na plażę się opalić
lub jechać w góry, gdy nie chcesz się spalić.
Jednak trochę mi szkoda,
bo autem do Polski za daleka droga,
do Babci bym chętnie się wybrała zimą,
w tę mroźną porę roku, tę polską, jedyną,
tam każda pora roku jest piękna,
rozkwitnięta, słoneczna lub kolorowa jak tęcza.
U nas inaczej lecz optymistycznie
i wielu mówi, że egzotycznie.
A każdy Polak ocenia jak umie,
jednak nasza pani – Narębska,
piękna palmy, do dziś nie rozumie.
Jacek Gertych kl.VII - laureat konkursu
“Kim ja jestem?”
Nie jestem poetą.
Nie jestem atletą.
Jestem uczniem,
Mam 13 lat.
Włosy blond i nos zadarty
I uparty jestem chwat.
Chociaż w sportach nie gustuję
To z muzyką “za pan brat”.
Na klarnecie gram codziennie
I się staram jak się da.
Czytam książki, bo przyjemnie
Gdy się książek dużo wie.
A to jest najprostszy sposób,
Żeby poznać, co się chce.
Lecz jest sprawa najważniejsza:
Mama ciągle mówi mi
Bym pamiętał, żem jest Polak
Z polskich kości, z polskiej krwi.
Więc do szkoły co sobotę
Maszeruję raz, dwa, trzy,
By pamiętać kim ja jestem,
Jak mam mówić, czytać, by
Nauczyć się jak w przyszłości
Rozumieć cały ten świat.
Wiedzieć wszystko o Ojczyźnie:
To, co wie mój starszy brat.
Emilia Sochur kl. III
“Kwiaty”
babci i dziadka.
Kwiaty, kwiaty kolorowe, rosnące na łąkach róże, stokrotki i bławatki,
to najpiękniejsze na świecie kwiatki pachnące jak smaczne czekoladki.Chciałabym zebrać w piękne bukiety
i pozostawić u siebie w pokoju,
i zawsze wdychać zapach tych kwiatów,
i zapamiętać woń tulipanów,
i patrzeć na nie bez przestoju.
Kwiaty w wazonie koło portretu rodzinnego, popatrzcie i podziwiajcie,
wszędzie kwitnące,
jakie piękne, barwne, pachnące, urocze, miłe, tęczowe kolory,
jak ważki nad wodą i fruwające w słońcu motyle.
Victoria Bochniak
“Wakacje”
Kiedy zbliżają się wakacje
Każdy chyba przyzna mi rację,
Że najlepszy dla nas odpoczynek
To dobrze aktywny jest wysiłek.
W Kalifornii słońce zawsze świeci
Więc na plażę co dzień biegną dzieci,
Na surfing, pływanie w oceanie,
Na wrotkach jazdę i w siatkę granie.
Górskie szlaki też nas tu wzywają,
Na super aktywność zapraszają.
Jeziorami w lasach nie gardzimy,
Bo łowić ryb też się nie boimy.
W mieście też może być ciekawie,
Czas nam upływa na zabawie.
Parki rozrywki są bardzo modne,
W nich karuzele i rajdy wodne.
Jednak największe moje marzenie:
Spędzać wakacje gdzie polskie ziemie.
I co dwa lata z cała rodziną
Wsiadam na pokład z wesołą miną.
Polska jest dla mnie krajem dalekim
Bogatym w lasy, góry i rzeki.
Spędzam radośnie czas z kuzynami,
Mowa ojczysta jest zawsze z nami.
W Polsce czas nam zbyt szybko mija
I choć pogoda czasem nie sprzyja
Do Kalifornii wracać nie lubię,
I morze łez po drodze gubię.
Emilia Ogiński kl. V
“Szkoła podwodna”
To jest Muszla. Muszla idzie do Szkoły Podwodnej dla rybek.
Tak ona wygląda: jest niebieska i ma zielone oczy, końcówki ogona ma żółte.
A to pani Pu: jest czerwona, gruba, a ogon ma trochę różowy.
I to jest Syrin. Ona jest Muszli najlepszą koleżanką – w przyszłości. Jest cała kolorowa.
– Mamo, ja nie chcę iść do szkoły! – powiedziała Muszla w pierwszym dniu szkoły. – Ale musisz, no wskakuj do autobusu! – odpowiedziała mama.
Smutna Muszla weszła do autobusu. Musiała siedzieć obok jakiegoś głupiego chłopaka, który robił dziwne miny. W końcu dojechaliśmy do Szkoły Podwodnej. Wszyscy wyszli z autobusu tak szybko, że Muszli w głowie się pokręciło.
– Ty chyba jesteś nowa w mojej klasie – powiedziała Syrin. – Tak, chyba tak, nazywam się Muszla.
– A ja Syrin. Pokażę ci naszą szkołę.
Potem obie poszły do klasy pani Pu.
– Na pierwszej lekcji będziemy pisać po rybsku.
Pani Pu napisała na tablicy: Żada tan jets.
– Czy może ktoś to napisać poprawnie na tablicy? – zapytała pani Pu.
– Ja, ja mogę! – krzyknął jakiś chłopak.
– Dobrze, przyjdź do tablicy i napisz to poprawnie – powiedziała pani Pu.
Chłopak podszedł do tablicy, ale nie mógł nic napisać, bo dyrektor wszedł do klasy. – Muszla! – powiedział dyrektor głośno.
Muszla powoli wstała i poszła z dyrektorem do gabinetu. Wszyscy w klasie byli przerażeni, bo jeszcze nikt, kto poszedł do gabinetu dyrektora, nie wrócił z powrotem. Nawet pani Pu obawiała się, że Muszla nie wróci do klasy.
– No, już pisz – powiedziała pani Pu surowo.
Chłopiec zaczął pisać: Żaba tam jest.
– Pięknie, brawo – powiedziała pani.
Wtedy do klasy przyszła Muszla. Wszyscy cieszyli się, że nic złego jej się nie stało. Dring, dring – zadzwonił dzwonek.
Na przerwie Syrin i Muszla bawiły się w chowanego. Kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję, Syrin jeszcze szukała Muszli, ale jej nie znalazła. Poszła więc sama do klasy. Ale tu też jej nie było.
– Pani Pu! Muszla! Jest tu ktoś!?
W klasie nie było nikogo. Nikogo oprócz jednej osoby i tą osobą była Muszla. Schowała się tak dobrze, że nawet nie słyszała dzwonka.
– A gdzie są wszyscy? – spytała Muszla po wyjściu ze swojej kryjówki. – Nie wiem – odpowiedziała Syrin.
– Czy naprawdę szukałaś ich wszędzie, w gabinecie, w bufecie i we wszystkich klasach?- zapytała Muszla.
– Tak, wszędzie szukałam – odpowiedziala Syrin.
– Może pójdziemy do domu i powiemy wszystko mamie – zaproponowała Muszla.
– Nie, nie możemy tego zrobić.
Postanowiły same przeszukać całe miasto. Były w restauracjach, we wszystkich sklepach, a nawet w muzeum. Pomyślały, że może bandyci porwali wszystkich.
– Musimy pójść do…Talei.
– Do Talei! Chyba zwariowałaś! Do tego strasznego miejsca? – krzyknęła Syrin.
– No tak, właśnie tam – odpowiedziała Muszla.
– Ale, ale … tam można tylko dopłynąć – stwierdziła Syrin.
Syrin i Muszla popłynęły do Talei, gdzie mieszkają rekiny, które bardzo chętnie zjadłyby Syrin i Muszlę. W Talei też jest bardzo, bardzo ciemno.
`- Popatrz! Tam są rekiny. Schowaj się – szepnęła Muszla.
– Może w tym rozbitym statku są porwani, a rekiny chcą ich zjeść na kolację – głośno szepnęła Syrin.
Podpłynęły bliżej.
– Hasło? – zapytała stara ryba, która pilnowała statku. – Rekin… mmm.. rekin! Nie, Super Rekin!
– Nie!
– Porywacze?
– Nie!
– A kwiatuszek?
– Nie!
– A morze?
– Nie, nie morze.
– Chciałam powiedzieć: kolacja.
-Tak, kolacja. To jest hasło.
Weszły do środka. Musiały dobrze się chować przed strażą, aż natrafiły na tajemnicze drzwi.
– A gdzie klucz?- spytała Syrin.
– Stary go ma – odpowiedziała Muszla – ale możemy użyć gwoździa.
Wyrwała gwoździa ze ściany i wtedy statek zaczął się rozpadać. Takim cudem cała klasa została uwolniona i mogła uciec z powrotem do szkoły.
Taka była lekcja pierwszego dnia w szkole podwodnej.